Ludzkie przekonania, zasłyszane opinie, własne doświadczenia, stereotypy, a chyba przede wszystkim przypadkowa wiedza internetowa (głównie fora) kosztem wiedzy fachowej i naukowej, stworzyły wokół tematyki zwierząt, zwłaszcza psów, liczne mity. Z biegiem czasu, przekazywane często z pokolenia na pokolenie, stawały się prawdami, którym niejednokrotnie próbowano doklejać też naukowe dowody. Mit jest uproszczeniem, tym silniejszym, im częściej powtarzanym. Nie wymaga intelektualnego wysiłku, weryfikacji, analizy. Im więcej osób wierzy w mit, tym bardziej staje się prawdziwy, bezdyskusyjny, a jego przeciwników traktuje się jak nierozumną masę.
Gdzie zatem leży prawda? Przyjrzyjmy się kilku, dość popularnym opiniom, natomiast ostateczne wnioski niech każdy wyciągnie samodzielnie.
Pies w klatce jest nieszczęśliwy
Jeśli zamkniemy w klatce dziecko, będzie to działanie niehumanitarne, nieetyczne i niezgodne z prawem. Dziecko jednak jest istotą ludzką, która w sposób istotny różni się swoimi potrzebami, możliwościami, predyspozycjami i rozwojem od zwierząt. Dlatego warto pamiętać, że pies nie będzie traktował klatki jak więzienia czy kary pozbawienia wolności. To, czy będzie ona kojarzyć mu się pozytywnie czy negatywnie, zależy zawsze od tego, kto ją stosuje czyli od człowieka. Jeśli pies został uwarunkowany pozytywnie, wówczas klatkę (metalową czy materiałową) potraktuje jak azyl, w którym może czuć się bezpiecznie. Jest to niezwykle przydatny rekwizyt w różnych sytuacjach np. 1) podczas wystaw; może tu odpocząć, zrelaksować się, być fizycznie wyizolowanym od bodźców, które mogą mu nie odpowiadać – ciągłe głaskanie przez innych, obwąchiwanie przez różne psy, narażenie na nadepnięcie 2) na wyjeździe; wiele hoteli czy pensjonatów pozwala na trzymanie psa, ale pod warunkiem, że na czas nieobecności właścicieli w pokoju/domku, pies będzie pozostawać w zamknięciu 3) w rekonwalescencji, gdy psu nie wolno poruszać się ze względu na leczone kontuzje, rany po zabiegach operacyjnych 4) w mieszkaniu, gdy np. trafił nam się wszystkożerny egzemplarz – wówczas, głównie dla jego bezpieczeństwa i w okresie socjalizacji, można zamknąć czworonoga w klatce na krótki czas nieobecności innych w domu.
Klatka nie unieszczęśliwia psa lecz może być w różnych sytuacjach alternatywą dla jego poczucia komfortu, bezpieczeństwa i zachowania zdrowia.
"Każdemu" psu można wyrobić rodowód
Tylko psom rasowym, czyli zarejestrowanym w Związku Kynologicznym, z udokumentowanym pochodzeniem można wyrobić rodowód. W Polsce najczęściej dokonuje się tego na podstawie wydawanej nowemu właścicielowi wraz ze szczenięciem tzw. metryczki. Jeśli jednak szczenię pochodzi nawet od rodowodowych rodziców, ale ich krycie nie zostało zarejestrowane przez Związek, który nie dokonał również przeglądu i odbioru miotu, wtedy nie będzie już możliwe wyrobienie psu rodowodu. Psom, które nie posiadają żadnych dokumentów, w nomenklaturze FCI (Fédération Cynologique Internationale czyli Międzynarodowa Federacja Kynologiczna), traktowane są jako kundelki i nie ma możliwości formalnych, by kiedykolwiek mogły posiadać rodowód. Sprzedawcy szczeniąt, którzy twierdzą inaczej, oszukują nas. Więcej na ten temat można przeczytać w zakładce „Dlaczego z rodowodem?”
Obroża elektryczna krzywdzi psa
Nóż w ręku kucharza potrafi uczynić cuda; piękne i smaczne potrawy, świetnie przygotowane dania, w ręku rzemieślnika ułatwia wykonanie wielu różnych prac, w ręku rzezimieszka może okazać się niebezpiecznym narzędziem. Podobną analogię możemy zastosować w przypadku elektrycznej obroży. Już sama jej nazwa, zwłaszcza u początkujących właścicieli, wywołuje oburzenie i brak akceptacji: "Jak to?! Prądem w psa?! Nigdy! To barbarzyństwo!"
Obroże elektryczne czy tzw. pastuchy, nie zostały stworzone po to, by krzywdzić zwierzęta. Nie ma chyba na świecie takiej organizacji, która by na to pozwoliła i wbrew prawu dopuściła do obrotu w sprzedaży. Urządzenia te, stosowane zgodnie z ich przeznaczeniem są całkowicie niegroźne i bezpieczne dla zdrowia zwierzęcia. Obroża elektryczna wysyła impuls (z baterii- elektryczny, wibracyjny lub dźwiękowy), który owszem, nie jest dla psa przyjemny (bo taki właśnie ma być), ale nie uczyni mu krzywdy (fizycznej i psychicznej) jeśli znajdzie się w rękach człowieka odpowiedzialnego, dobrze znającego psa i świadomego celu jej zastosowania – podobnie jak w analogii z nożem. Obroże takie nie mogą być oczywiście zastąpieniem właściwego szkolenia, nawiązania bliskich relacji przewodnika z psem, budowania ich wzajemnego zaufania. Mogą być jednak pomocne głównie w sytuacjach, które chcielibyśmy, aby nasz pies kojarzył właśnie przez doświadczenie awersyjne np. zjadanie różnych „znalezisk”, a tym samym możliwość zatrucia lub otrucia, unikanie niebezpiecznych miejsc czy spotkań z innymi niebezpiecznymi gatunkami (owady, gryzonie, węże, dzika zwierzyna). Np. dostrzegając węża człowiek odruchowo unika z nim kontaktu, gdyż jest świadomy niebezpieczeństwa, natomiast pies zaciekawi się i instynktownie będzie chciał zbadać nosem, co to jest. Lepiej więc, by pies doświadczył wówczas krótkiego, kontrolowanego impulsu z obroży, niż naraził swoje zdrowie lub życie przez własne, niekontrolowane, często instynktowne zachowanie.
Należy podkreślić, że zastosowanie obroży kończy się z chwilą osiągnięcia przez psa umiejętności/zachowania, które było celem szkolenia. Ponadto używanie obroży w większości sytuacji powinno być powiązane z komendami głosowymi, które po zakończonym szkoleniu, w całości zastępują fizyczne doznania psa, a wywołują ten sam skutek.
Każda suka przynajmniej raz w życiu powinna mieć szczenięta
Poza brakiem wiedzy i doświadczenia, stereotypami, dawnymi zabobonami i chciwością pseudohodowców, nie ma medycznego uzasadnienia, potwierdzonego naukowo badaniami dla tego typu stwierdzeń. Najczęściej jednak można spotkać się z powszechnymi opiniami, które powielane przyjmują z czasem śmieszne, czasem żenujące przekonania, a innym razem przechodzą w żałosne formy udowadniania oparte jedynie na własnych obserwacjach lub stwierdzeniach: "Słyszałam, że ponoć..." albo "Wiem, bo widziałem..."
Omówmy tu tylko jeden, z najczęstszych argumentów tej niedorzeczności - „Jak suka nie będzie miała szczeniąt, to dostanie ciąży urojonej.” Ciąża urojona jest charakterystycznym objawem dla zdecydowanej większości płodnych suczek, bez względu na to, czy suczka miała wcześniej młode czy nie. Najczęściej pojawia się w okresie około 2 miesięcy po przebytej cieczce. Do najłatwiej obserwowanych objawów zaliczyć można: powiększenie sutków, produkcję mleka, moszczenie legowiska, znoszenie różnych zabawek i pluszaków, zmienny nastrój suki, brak lub zwiększony apetyt, zmniejszona aktywność. Nasilenie poszczególnych objawów jest różne i zależy od indywidualnych cech psa, a konkretniej jego gospodarki hormonalnej, wynikającej z naturalnego cyklu płodności. Jedynym więc i pewnym sposobem uniknięcia ciąży urojonej u suki jest jej sterylizacja, a nie rozmnażanie. Dodatkowo samo dopuszczenie do samca i wychowanie szczeniąt, nie tylko nie zatrzyma opisanych objawów, ale wręcz je wzmocni.
Ponadto niehumanitarne jest „produkowanie” licznych szczeniąt tylko po to, by suczka była „zdrowsza”, „dojrzalsza”, „nie zdziczała”, „nie była agresywna”, „nie zwariowała” itp. bzdury.
Wprowadzenie tego mitu w czyn skutkuje przepełnionymi Schroniskami, porzuceniami, psami wałęsającymi się bez opieki i bez właściciela. Ponadto obciąża organizm suczki, która przy nieprawidłowym prowadzeniu ciąży lub jej powikłaniach, narażona jest dodatkowo na liczne komplikacje zdrowotne, z zejściem śmiertelnym włącznie.
Starszych psów nie da się już szkolić
Wiek psa różnie może wpłynąć na rodzaj i jakość szkolenia. Zobacz więcej w zakładce Szkolenia → Wiek psa
Wystawy psów nie są nikomu potrzebne
Gdyby tak rzeczywiście było kynologia w Polsce i na świecie stanęłaby pod dużym znakiem zapytania. W krótkim czasie doszlibyśmy do sytuacji, w której praktycznie niemożliwe byłoby nabycie psa o określonych cechach danej rasy i eksterieru. Inaczej, ktoś kto chciałby posiadać labradora nie mógłby go nigdzie nabyć, bo takiej rasy już by nie było. Owszem przez pewien jeszcze czas można by znaleźć psy podobne do labradorów, ale nie byłyby to labradory jakie dzisiaj znamy. Brak wystaw, czyli oceny psa i weryfikacji czy spełnia on normy danej rasy, otworzyłoby wrota dla pseudohodowców i spowodowało niekontrolowaną produkcję psów. Brak selekcji, obecny na wystawach, pozwoliłby na rozmnażanie czworonogów w dowolnej konfiguracji rasowej i pokrewieństwa. Z biegiem czasu charakterystyczne dziś cechy rasy, zniknęłyby bezpowrotnie. Czy ktoś, kto z różnych powodów uwielbia lub akceptuje tylko jedną, wybraną przez siebie rasę, nadal może uważać wystawy za zbędne? Jeśli tak, to jest nieuczciwy, gdyż jego ulubiona rasa jest właśnie wynikiem wysiłku hodowców i sędziów, którzy pod patronatem FCI spotykają się nie gdzie indziej jak na wystawach.
Lizanie rany przez psa przyspiesza jej gojenie
Kiedy pies skaleczy się lub zrani, jego naturalną i odruchową reakcją będzie lizanie rany. Pytanie czy jego ślina przyspiesza gojenie zarówno psiej jak i ludzkiej rany, nadal budzi wiele sprzecznych ze sobą opinii. Zarówno ich zwolennicy jak i przeciwnicy mają swoje uzasadnione racje.
Jednak nawet jeśli uznamy, że ślina psa posiada wiele cech antybakteryjnych, to trudno też zaprzeczyć, iż w jej składzie znaleźć się mogą także szkodliwe bakterie, w których posiadanie pies wszedł przez zjedzenie, polizanie czegoś lub przejęcie od innego zwierzęcia.
Pies postrzega świat głównie przez węch, spróbowanie (wzięcie do pyska), słuch i wzrok. Doświadcza świata i jego otoczenia wszystkimi zmysłami przez bezpośredni kontakt, a nie filozofowanie o nim. Skoro tak się dzieje, to czy możemy mieć stu procentową pewność, że pysk naszego pupila jest sterylną apteką, która zawsze leczy? Odpowiedź na to pytanie już każdy z nas musi udzielić sobie sam.
Psy nie lubią pijanych osób
Anegdota; Kolega spotyka pogryzionego kolegę: - „Co się stało?” - „Mój pies mnie pogryzł. Wróciłem wczoraj do domu trzeźwy i mnie nie poznał.”
Psy charakteryzują się doskonałym węchem. Trudno więc zakładać, że nie wyczuwają alkoholu u osób, które go spożyły. Czując alkohol, obserwują jednocześnie charakterystyczne zachowania człowieka. Te zachowania są dla psa najczęściej niezrozumiałe, irracjonalne, dziwaczne, co w efekcie może wywołać u niego strach, dezorientację, wycofanie, atak lub całkowitą uległość wynikającą z lęku. Sytuacja, w której pies będzie reagował w taki czy w inny sposób na człowieka pod wpływem alkoholu, będzie zależała nie tylko od częstotliwości takich doświadczeń, ale przede wszystkim ich charakteru. Jeśli pies nie doświadczył przykrych dla niego sytuacji związanych z zapachem alkoholu, wówczas nie wywoła to u niego kłopotliwych zachowań. Jeżeli natomiast jest odwrotnie, wtedy za każdym razem pojawi się negatywne skojarzenie, dające różne, m.in. wyżej opisane reakcje psa.
Podsumowując, zapach alkoholu jest jednym z miliona zapachów jakie pies może znać, więc sam w sobie nie jest dla niego problemem. Dopiero w połączeniu z określonym zachowaniem człowieka, może zacząć być kojarzony negatywnie, co z kolei może zrodzić przekonanie, że „ten pies nie lubi pijanych ludzi”.
Nos unurzany w odchodach oduczy psa załatwiania się w domu
Szokujące jest, że w czasach nieograniczonego dostępu do informacji, ucywilizowania się społeczeństw, zdobytych doświadczeń, współczesnego rozwoju wiedzy, ktoś może być jeszcze przekonany do tego typu barbarzyńskiego „uczenia” psa. Mogłoby się zdawać, że przekonanie to jest jedynie domeną osób zdemoralizowanych, niewykształconych czy ludzi prostych, a w zasadzie prostaków, ewentualnie niedojrzałych dzieci. Niestety, opinie takie krążą również w światku osób, których pozycje i role społeczne plasują się na samej górze.
Wsadzanie nosa psa w jego odchody, to nie metoda tylko okrutne, niemoralne, nienormalne i nieetyczne zachowanie względem czworonoga. Istnieje wiele sposobów uczenia psa czystości i jeśli wykluczymy zaburzenia zdrowotne, każdy (nawet amator) poradzi sobie z problemem. Powody, dla których psy załatwiają się w domu mogą być różne i dopiero rozpoznanie ich będzie warunkować ostateczny sukces. Młode psy nie mają jeszcze wystarczająco dobrze rozwiniętych zwieraczy, dlatego zwłaszcza na początku socjalizacji psa nie wystarczy wyjść z nim na spacerek popularne „3 razy dziennie”. Psy wiekowe mogą mieć podobny problem i czy wówczas też będziemy „mazać” je w ich odchodach, by przypomnieć o czystości? Psy chore (przeziębienie, rozwolnienie) nawet nauczone czystości, również mogą zabrudzić nam mieszkanie. Pupile źle karmione np. duże porcje podawane na noc, mają prawo nie wytrzymać do rana, gdy idą spać z pełnym żołądkiem. Psy wyprowadzane nieregularnie, które nie mają stałego rytmu dnia, także mogą mieć problem z utrzymaniem moczu i stolca.
Bez względu na przyczynę, w żadnym przypadku nie wolno tarzać psa w jego odchodach. Ktoś, kto sądzi inaczej i jest impregnowany na tą wiedzę, nie ma prawa nazywać się miłośnikiem psów.
Jacek Dąbrowski - LUSYJA