"Strona Lusyja" 12.12.2012r.
Nasza strona funkcjonuje tylko dzięki Wam, nasi drodzy przyjaciele, sympatycy, czytelnicy. Nie stworzyliśmy jej w żadnym innym celu, jak tylko po to, by dzielić się z Wami naszym doświadczeniem w dojrzewaniu w relacjach z psami i doskonaleniu wiedzy na temat naszych sierściuchowych przyjaciół – przede wszystkim labradorów.
Dlatego stale staramy się ulepszać te informacje, aktualizując ich treści nie tylko w bieżących aktualnościach, ale również w artykułach, do których odświeżenia gorąco Was zachęcamy.
Dziękujemy za wszystkie słowa sympatii kierowane do nas w mailach i „Księdze gości”. Mamy też nadzieję, że nasze odpowiedzi na liczne pytania pomogły w podjęciu decyzji, co do dalszych działań w stosunku do Waszych kudłatych przyjaciół. Dziękujemy za Waszą obecność (dotąd ponad 110 tysięcy wejść), bo to właśnie ona mobilizuje nas do trwania tutaj z Wami i dla Was.
Jesteśmy otwarci na Waszą krytykę, podpowiedzi czy propozycje, mogące poprawić jakość strony Lusyja, dlatego jeśli macie jakieś uwagi, pozostajemy do Waszej dyspozycji.
Mamy wiele planów związanych z psami, które wymagają jednak przejścia szeregu różnych, nie zawsze łatwych etapów. Jak i kiedy uda się je zrealizować, dowiecie się jako pierwsi z naszej właśnie strony.
Jeszcze raz dziękujemy i pozdrawiamy!
"Roczek Lucy" 25.11.2012r.
Dość szybko upłynął nam rok odkąd Lucy przyszła na świat. Dotąd dała się poznać jako wulkan energii, huragan zabaw i bezmiar „śmieszności”. Za to w różnych ćwiczeniach potrafi być skupiona, uważna, skoncentrowana i chętna do nowych wyzwań.
Nie chcemy jej zanadto forsować, dlatego na razie staramy się przede wszystkim zapewnić jej więcej zabaw niż ćwiczeń, chociaż wiele z tych właśnie zabaw ma charakter ćwiczeniowy :) Lucy już teraz potrafi znacznie więcej niż jej matka w tym samym wieku – co przyniosą kolejne miesiące, zobaczymy.
Próbkę jej obecnych umiejętności przedstawiamy na filmie do obejrzenia którego serdecznie Was zapraszamy.
"Gdy odchodzi pies" 25.09.2012r.
Chwila, w której na zawsze musimy rozstać się z naszym psem, wyzwala w nas, ludziach różne emocje. W bólu rozstania i narastającej tęsknoty często nie potrafimy sobie z nimi poradzić, mamy mnóstwo wątpliwości. Zetknięcie ze śmiercią ukochanego psa zawsze coś w nas zmienia, choć nie zawsze na lepsze.
W Wasze ręce oddajemy artykuł będący swego rodzaju refleksją nad przemijaniem naszych czworonożnych przyjaciół. Być może znajdziecie w nim odpowiedzi na niektóre pytania, a być może odnajdziecie gdzieś siebie...
"Krótki reportaż zdjęciowy" 08.08.2012r.
"Pies na lato" 08.08.2012r.
UPAŁ GROŹNY DLA CZWORONOGA
Wysokie temperatury mogą być dla naszych pupili poważnym zagrożeniem. Jak chronić psy przed negatywnymi konsekwencjami upałów?
Przyszło lato i czym prędzej zrzuciliśmy płaszcze i kurtki. Psy i koty nie mogą sobie pozwolić na ten luksus: futro, które pozwala im zachować ciepło w zimie, w lecie chroni je przed przegrzaniem z zewnątrz. Niestety, tylko do pewnego momentu: jeśli stanie się zbyt gorąco, działanie delikatnego systemu ulega zakłóceniu, co może mieć dla czworonoga fatalne konsekwencje.
Psy i koty są stałocieplne, co oznacza, że zachowują one mniej więcej stałą temperaturę ciała (ok. 38 – 38,5°C), i jak mówi James H. Jones, specjalista w dziedzinie fizjologii zwierząt, zatrudniony na University of California, ich organizmy są w stanie "zarządzać stratami ciepła lub przegrzaniem, dążąc do utrzymania równowagi termicznej". W odróżnieniu od ludzi, psy i koty pozbawione są możliwości pocenia się. Weterynarz Kimberly May podkreśla, że wbrew potocznemu przekonaniu domowe czworonogi nie są w stanie "pocić się" wykorzystując poduszeczki łap. Wilgotny nos czy ślina w psim pysku również nie służy temu celowi. Mówiąc bardziej uczenie, psy i koty pozbywają się nadmiaru ciepła przez przewodnictwo (np. kładąc się na chłodnych kafelkach podłogi) lub konwekcję (wskakując do basenu, podstawiając grzbiet pod strugę wody z węża ogrodowego lub układając się w pobliżu zimnego kaloryfera). Mogą również ochłodzić organizm ziając, tj. oddychając szybko i głęboko z wystawionym językiem; ta "technika chłodzenia" jest najbardziej zbliżona do ludzkiego pocenia się.
Warto pamiętać, że wbrew naszym skojarzeniom psie lub kocie futro może również chronić zwierzęta przed upałem, spowalniając proces przyswajania ciepła z zewnątrz. Zwierzęta przygotowują się na nadejście lata liniejąc, tj. tracąc gęsty podszerstek. – Gęsta warstwa włosia, która pozwala im zachowywać ciepło ciała na mrozie, staje się zbędna – tłumaczy weterynarz Marty Becker. Właśnie dlatego, jak tłumaczą eksperci, fatalnym błędem jest strzyżenie lub golenie zwierząt w oczekiwaniu na nadejście upałów: wbrew naszym wyobrażeniom nie oferujemy im w ten sposób żadnej ulgi, pozbawiamy je za to ochrony przed promieniami słońca i ukąszeniami owadów. – Psie futro stanowi mocną barierę, chroniącą skórę czworonoga przed słońcem – podkreśla Emily Rogell, kierująca kliniką weterynaryjną w Rockville. – Za wyjątkiem przypadków, kiedy przemawiają za tym względy medyczne – choroba skóry lub beznadziejnie skołtunione futro – odradzam wszelkie próby strzyżenia psów.
James H. Jones przypomina w tym kontekście o badaniach prowadzonych na wielbłądach: ogolone lub ostrzyżone zwierzęta traciły w warunkach pustynnych znacznie więcej wody niż reszta stada.
Jeśli jednak mamy do czynienia z falą upałów, naturalne sposoby chłodzenia mogą nie wystarczyć i nawet, jeśli ludzie uznają temperaturę powietrza za znośną, czworonogi mogą doświadczyć przegrzania. Nie muszą być w tym celu pozostawione w gorącym mieszkaniu lub w aucie: czasem wystarczy zbyt długi spacer lub zbyt intensywna zabawa w pełnym słońcu. Po przekroczeniu pewnego progu nie wystarcza już ziajanie, zwalenie się na zimną podłogę łazienki lub nawet zanurzenie się w kałuży: futro zaczyna działać jak izolator, utrudniając wypromieniowanie nadmiaru ciepła przez skórę, co staje się dla zwierzęcia źródłem dodatkowego stresu. – Wszelki wysiłek w upalny dzień naraża organizm zwierzęcia na podwójne obciążenie – tłumaczy James H. Jones. – Intensywny metabolizm przyczynia się do wzrostu ciepła wewnętrznego, a jednocześnie pojawiają się problemy z "odparciem" ciepła napływającego z zewnątrz. Zwierzę usiłuje się schłodzić, ziając – tym samym jednak traci parującą z języka wodę, co może doprowadzić do szybkiego odwodnienia.
– Proszę sięgnąć po futro lub zimowy płaszcz z podpinką i spróbować w tym stroju 20-minutowego joggingu – radzi półżartem Kimberly May. – To da państwu wyobrażenie, jak psy i koty czują się w upale. Trzeba też pamiętać o jeszcze jednym: psy nie wiedzą, kiedy przerwać zabawę. Bez względu na upał pragną stale biec obok nas, po to, by zadowolić swoich panów i by mieć zagwarantowane nasze towarzystwo. Nie są też wstanie przekazać nam informacji, że jest im gorąco. To my jesteśmy odpowiedzialni za rozpoznanie zbliżającego się przegrzania.
Szczególnie źle znoszą upał rasy, które w toku ewolucji wykształciły gęste, chroniące przed mrozami futro: syberyjskie husky, malamuty z Alaski, japońskie Akity i chow-chow. Życie w lecie jest również szczególnie ciężkie dla wszystkich odmian czworonogów, u których w wyniku hodowli wykształcił się krótki, zadarty nos, uniemożliwiający szerokie otwarcie pyska i "zianie całą gębą": cierpią więc mopsy, buldogi i teriery. Źle mają się też dalekowschodnie i perskie odmiany kotów, choć, jak podkreślają biolodzy, koty mają się w upale lepiej, instynktownie wybierając zacienione miejsca: wypadki przegrzania kotów zdarzają się niemal wyłącznie w wyniku pozostawienia ich w przegrzanym mieszkaniu bądź samochodzie.
Jak można ocenić, czy naszemu psu lub kotu zagraża przegrzanie? Pierwszym objawem jest najczęściej ospałość połączona z rozdrażnieniem lub zagubieniem. – Przegrzany pies dyszy wyjątkowo ciężko: jego język i wargi stają się krwistoczerwone – mówi Kimberly May. – Jeśli przegrzanie postępuje, z czasem mogą przybrać odcień sinofioletowy lub szary, co jest bardzo niepokojącym objawem. Zwierzę jest wyraźnie osłabione, ma kłopot z koordynacją ruchów.
Przegrzane czworonogi zaczynają się obficie ślinić, ich zachowanie zdradza niepokój przechodzący w panikę. Jeśli temperatura ciała przekroczy 41°C, może dojść do obrzęku mózgu i innych organów. W zbyt gęstej krwi tworzą się skrzepy, które mogą nieodwołalnie uszkodzić nerki, serca, płuca i mózg. Po jakimś czasie zwierzęta tracą przytomność i zapadają w śpiączkę, z której najczęściej nie udaje się ich już wybudzić, zwłaszcza, gdy dojdzie do ataku serca lub wstrzymania oddechu. Często ich stan pogarsza się bardzo szybko.
– Niedawno mieliśmy przypadek psa, który towarzyszył swojemu panu w joggingu. W którymś momencie pies zaczął ciężko dyszeć, stał się ospały, miał dreszcze – relacjonuje Ashley Hughes, weterynarz pracujący w waszyngtońskiej klinice Friendship Animal Hospital. – Jego właściciel (proszę sobie wyobrazić, że był to praktykujący lekarz!) odczekał chwilę, po czym podjął bieg z psem u boku. W pewnym momencie pies upadł i nie był w stanie stanąć na własnych nogach. Właściciel zabrał go do swojego domu i obserwował: wezwał nas dopiero, kiedy stan zwierzęcia znacznie się pogorszył, ale kiedy dotarliśmy na miejsce, nie mogliśmy już mu pomóc.
Weterynarze podkreślają, że jeśli chcemy uniknąć podobnych sytuacji, powinniśmy raczej przeceniać upał niż go lekceważyć. Jeśli widzimy, że nasz ulubieniec ciężko ziaje, przeprowadźmy go w cień lub do najchłodniejszego pokoju w mieszkaniu. Można polewać go letnią lub lekko schłodzoną wodą, szczególnie po głowie, karku, klatce piersiowej i pachwinach. Jeśli się na to zdecydujemy, warto drugą ręką "wyciskać" wodę z futra, żeby szybciej spływała (…). Można zawinąć zwierzę w wilgotne, chłodne prześcieradła i ręczniki, należy jednak zmieniać je i schładzać. Spryskiwanie rozpyloną wodą może się okazać pomocne w przypadku zwierząt o krótkiej lub rzadkiej sierści: w przypadku futrzastych psów nasączone wodą futro może sklejać się i stanowić dodatkową warstwę izolującą, utrudniając oddawanie ciepła. Warto wychodzić z psem wówczas, gdy upał jest najniższy i nie przesadzać z długością spaceru. Jeśli mamy wątpliwości, dobrze sprawdza się zdroworozsądkowa reguła: przed wyjściem na spacer można przyłożyć dłoń do chodnika lub asfaltu. Jeśli nas parzy – to z pewnością parzyć będzie naszego psa. Warto chłodzić mieszkanie, rozważyć, czy ma sens zabieranie zwierzęcia na dłuższą wycieczkę – i w żadnym, ale to w żadnym wypadku nie wolno zostawiać go w samochodzie.
Autor: Barbara Elisse Najar
Źródło: The Washington Post
"Półroczna Lucy" 08.06.2012r.
Nasze ciasteczko wciąż dojrzewa fizycznie i psychicznie :) Jak na prawie 20-kilowe szczenię jest bardzo żwawa – zawsze chętna do zabawy, spacerów i ...jedzenia w każdej postaci. Uwielbia węszyć wśród wysokich traw, czasem odnosi się wrażenie, że murawę wciągnie za chwilę całym nosem :) Szlifujemy też pierwsze elementy posłuszeństwa. Wciąż tęsknimy za Lusią, choć jej biszkoptowa córka nie pozwala na to zbyt długo :) W wielu zachowaniach przypomina nam swoją matkę, ale nie oczekujemy, że będzie taka sama – ona też jest niepowtarzalna i zaczyna pisać własną historię. Film przedstawia kawałeczek tej właśnie historii... Zapraszamy
"Na smyczy czy bez smyczy?" 08.06.2012r.
Bardzo często nam, właścicielom psów zwraca się uwagę na fakt, że „pies powinien być na smyczy!”, czasem ktoś jeszcze dorzuci „ ...i w kagańcu!” No właśnie: powinien czy nie musi? Zanim zadamy to pytanie gdzieś na forum, gdzie klawiaturowi eksperci od wszystkiego zaczną snuć swoje mądrości, odsyłamy Was do ciekawego artykułu, który jak sądzimy, dość rzeczowo i czytelnie odpowiada na te wątpliwości.
Nieznajomość prawa nie chroni bowiem przed konsekwencjami, ale tak samo nie nadaje przywileju narzucania jakiegoś obowiązku tylko dlatego, że coś się komuś wydaje. Zapraszamy więc do artykułu...
"Czwarty miesiąc" 31.03.2012r.
Niedawno naszej Lucy stuknął czwarty miesiąc życia. Mała dosłownie rośnie w oczach. Jak na razie wciąż znajduje się na etapie socjalizacji i poznawania świata.
Świetnie dogaduje się z innymi psami (bez względu na ich wielkość); zjada posiłki i smakołyki na komendę; pilnuje się na spacerach, w zasadzie nie można się przed nią ukryć; zawsze reaguje na nasz umówiony sygnał (ten sam co Lusia) i wówczas przybiega, a właściwie wpada na człowieka z wielką radością i impetem; zaczyna rozumieć pierwsze komendy „stój”, „zostań”, „do mnie”, „czekaj”, „nie rusz”, „puść”; po spacerach siada grzecznie w przedpokoju i czeka na pozwolenie wejścia dalej (zwłaszcza po wytarciu łap); mimo niskiego stołu w mieszkaniu, niczego z niego nie kradnie i nie ściąga. Oczywiście nie jest aniołkiem i trochę potrafi łobuzować, ale są to psoty typowe dla szczeniąt każdej rasy. Wprowadziliśmy też pierwsze elementy pracy węchowej, oczywiście na zasadach zabawy, gdzie uczy się rozpoznawać pierwsze komendy do tego typu pracy i bawi się przy tym bardzo dobrze :) Na zasadnicze szkolenie przyjdzie jeszcze czas. Teraz zawiązujemy coraz silniej wzajemną więź, co z pewnością zaprocentuje w późniejszym czasie lepszymi efektami wychowawczymi i szkoleniowymi.
Pozdrawiamy serdecznie wszystkich naszych sympatyków!
"Znalezisko IV" 31.03.2012r.
Podczas dzisiejszego spaceru z Lucy po okolicznych lasach, nieopodal torów kolejowych przy rzeczce, znaleźliśmy szczeniaczka. Właściwie to Lucy go nawęszyła, bo sam przeszedłbym pewnie obok, natomiast ona zaczęła popiskiwać i podbiegać do mnie, co zwróciło moją uwagę. Maluch był kompletnie przemoczony, leżał pod krzakiem, cały drżał, a gdy się zbliżyłem zaczął warczeć i poszczekiwać. Mógł mieć około 4-5 miesięcy – mieszaniec yorka i sznaucera. Tym razem pech sprawił, że zapomniałem zabrać ze sobą telefonu, którym mógłbym wykonać malcowi jakieś zdjęcia. Pogoda wyjątkowo niesprzyjająca jak dla takiego maluszka – deszcz ze śniegiem i silny wiatr. Wziąłem więc go na ręce, gdyż nie mógł iść o własnych siłach. Poczułem jakbym podnosił kości owinięte w sierść. Z całą pewnością biedak od długiego czasu nie jadł i nie wiadomo jak długo leżał w takim stanie. Zaniosłem go do Schroniska dla Zwierząt, które było niedaleko. Lucy wciąż radośnie towarzyszyła nam biegając w pobliżu, w mroźnych podmuchach wiatru. Na miejscu, w Schronisku standardowe procedury – przyjazd Straży Miejskiej, wywiad, formalności. Miałem też okazję porozmawiać przez chwilę z wolontariuszkami wyprowadzającymi psy na spacery – wielkie serca dla naszych mniejszych przyjaciół... W strugach rzęsistego deszczu i wyglądającego na nas słońca wracaliśmy z Lucy do domu z poczuciem „pożytecznego” spaceru :)
"Psi kinomaniak" 09.03.2012r.
Oddajemy do Waszej dyspozycji nową zakładkę z polecanymi przez nas filmami, które bez wątpienia warte są obejrzenia. Dodatkowo też na bieżąco aktualizujemy pozostałe tematy, dlatego zachęcamy do zaglądnięcia w inne zakładki, a zwłaszcza do galerii, gdzie znajdziecie nowe fotki. Zapraszamy!
"LUSYJA i nowy pies" 04.02.2012r.
Rozpoczynamy w naszej hodowli nową przygodę z nowym psem – Lucy. Suczka rośnie i socjalizuje się w tempie ekspresowym. Właściwie od razu zadomowiła się w koszyku Lusi, którego nigdzie nie przestawialiśmy, nawet po jej odejściu. Zresztą w tym właśnie koszyku, Lucy jako pierwsza i w zasadzie jedyna z miotu przyszła na świat.
Za każdym razem, gdy jest zmęczona gramoli się do niego i śpi, przybierając najróżniejsze, śmieszne pozycje.
Nauczyła się już nie wchodzić do sypialni, nie włazić za telewizor, gdzie wisi dziesiątki kabli, pozostaje sama w domu bez piszczenia czy szczekania, świetnie reaguje na komendy zakazujące jakichś psot, jest czujna, ale bardzo spokojna podczas swoich i naszych posiłków. Gdy coś zwęszy, zaczyna wręcz chłonąć zapach jak odkurzacz. Jest też bardzo żwawa i radosna, a w wielu zachowaniach przypomina nam swoją matkę.
Nasz biszkopcik coraz chętniej poznaje świat – zobacz zdjęcia.
"Nasza strona" 04.02.2012r.
Lusia odeszła, ale tylko fizycznie. Nadal żyje z nami w naszych sercach i naszej pamięci. Jak widzicie strona została przeorganizowana na potrzeby nowej rzeczywistości, w której znaleźliśmy się wraz z jej odejściem.
Będziemy kontynuować spotkania z Wami w sieci, byśmy wszyscy razem mogli nadal doskonalić się w przyjaźni z naszymi psami. Zachęcamy do serfowania po naszej stronie, zwłaszcza do odwiedzin w zakładce „Lusia”, bo to właśnie dzięki Lusi, wciąż będziemy się tutaj spotykać.